ASF w Niemczech – potencjalny agroterroryzm?

 Atak bioterrorystyczny jest z wykorzystaniem ASF jest możliwy do wykonania technicznie i jest nietrudny do przeprowadzenia i żaden region wolny od choroby  w Europie nie może czuć się bezpiecznie.

ASF postępuje ze wschodu na zachód dyfuzyjnie (w tempie około 20 km/rok) i skokowo. Przeskok do Warszawy nastąpił we wrześniu 2017, a do powiatu wschowskiego (lubuskie) w listopadzie 2019. Pojawienie się wirusa poza zasięgiem związku przestrzennego (do 20-30 km) powoduje wzmożenie monitoringu czynnego i biernego oraz analiz epizootycznych. Okazało się iż introdukcja wirusa do obszaru Warszawy miała miejsce przynajmniej dwukrotnie i można wyróżnić haplogrupy II i III. Warto podkreślić, że haplogrupa III charakteryzuje się brakiem typowych polimorfizmów występujących w Polsce i  jest najbliższa ze wszystkich wariantów wirusa pobranych w Polsce do pierwotnego genotypu wirusa, który zapoczątkował pandemię w 2007. W związku z tym, jedna z introdukcji wirusa do Warszawy była zawleczeniem z zagranicy (bardzo prawdopodobne na podstawie genotypy, że z Ukrainy). Przeskok do powiatu wschowskiego jesienią 2019 i dalsze rozprzestrzenianie się wirusa w zachodniej Polsce odbywa się już w ramach haplogrupy II. Na przełomie 2019/2020 ASFV rozszerzał swój obszar występowania w Polsce zachodniej powodując, rok 2020 jest rekordowy (stan na 24.10.2020) pod względem liczby przypadków u dzików (prawie 3500) oraz ognisk w chlewniach (ponad 100). Również tempo rozprzestrzeniania się wirusa w kierunku zachodnim było wyższe niż to wynika z modelu matematycznego opracowanego na podstawie  obserwacji z Polski wschodniej (IBI 2019). Do tej samej grupy można zaliczyć wirusa pobranego z pierwszych przypadków ASF w powiecie Spree-Neiss. Wciąż nie znamy genotypu wirusów, które zostały wyselekcjonowane w Niemczech w Maerkisch-Oderland.  

 

 Rozprzestrzenianie się wirusa ASF w Europie i w Polsce, w latach 2015-2020 (do 22.10.2020). wirusem ASF. Biała plama na obszarze Białorusi oznacza, że kraj ten nie raportuje swoich przypadków. Opracowane własne na podstawie danych OiE (Światowa Organizacja Zwierząt).

Warto podkreślić, że do czasu pojawienia się przypadków w niemieckich powiatach nie stwierdzono żadnego przypadku przy granicy mimo iż polskie służby podjęty intensywne poszukiwania padłych dzików, także z wykorzystaniem wojska jako działanie cykliczne, realizowane w kilku-tygodniowych odstępach oraz przeprowadzono odstrzał sanitarny. Mimo wszystko, pomimo dużego obszaru zapowietrzonego w Polsce zachodniej już wiosną 2020 epizootiolodzy z Europy Zachodniej zwracali uwagę na zastanawiająco małą liczbę zarejestrowanych przez Polskę przypadków jak na obszar występowania. Dopiero po wykryciu ASFV w Niemczech potwierdzone również przypadków u dzików po polskiej strony granicy (np. w Cybince). Należy jednak uzmysłowić sobie realia pandemii COVID-19 oraz braki kadrowej Inspekcji Weterynaryjnej zwłaszcza w powiatach żarskim, krośnieńskim, słubickim i gorzowskim, czyli w obszarach granicznych. Należy również podkreślić, że urzędowi lekarze weterynarii wskazywani przez powiatowego inspektora weterynaryjnego z obszarów przygranicznym od momentu otwarcia granic w okresie letnim, byli nastawieni przede wszystkim na klienta niemieckiego. Ponadto zatory w płatnościach z inspekcji weterynaryjnej są w wielu przypadkach wielomiesięczne, co tym bardziej nie zachęcało intensywnej pracy w ramach biernego nadzoru epizootiologicznego w powiatach granicznych.

Ponadto konflikty na linii przedstawicieli branży spożywczej – rząd – ekolodzy pojawiły się w październiku 2020, między innymi z powodu braku sukcesów w zwalczaniu ASF. Skala protestów rolniczych, pomimo pandemii COVID-19 i restrykcji w swobodzie zgromadzeń w związku tym jest ogromna.  Na przykład zmiana klimatu (i jej postrzeganie) napędza ruchy ekologiczne (poprzez żądanie ograniczenia spożycia mięsa (Le Monde, 2019)), co stworzyło nową podkategorię ekologów – uczestników konfliktu, którzy nie są szczególnie zainteresowani prawami zwierząt.

Mapa protestów rolniczych zorganizowanych 21.10.2020 (Żródło: https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=1Ec1IKulsaI23valQiAWuv5WN7AilXtCD

Najpoważniejszym obecnie zagrożeniem wydają się więc organizacje i aktywiści z szeroko rozumianej społeczności ekologicznej. Należy podkreślić iż naciski środowisk przeciwdziałania zmianom klimatycznym, czy mających na celu upodmiotowienie zwierząt, były w stanie wywrzeć wpływ na ministra rolnictwa Grzegorza Pudę i jego środowisko pomimo protestu praktycznie całego środowiska związanego z hodowlą zwierząt.

ASF protesty

Ogromna ilość nieprawdziwych informacji i to z lewa i z prawa odnośnie planowanej redukcji populacji dzika w związku z upolitycznieniem akcji, skłania nas do zabrania głosu. Przede wszystkim krótką wiarygodną prezentację problemu na temat dzików i ASF można znaleźć w liście otwartym polskich naukowców oraz w naszych pracach np. omawianych na tym blogu i przyłączamy się do listu, aczkolwiek nie bezwarunkowo, gdyż głos hodowców świń został tam pominięty. Naszym zdaniem najważniejszym argumentem za nielimitowanym odstrzałem dzików jest brak analizy kosztowo-efektywnej takiej akcji. Jedynym krajem, który próbował tej metody była Białoruś, która nie chwali się efektami akcji, aczkolwiek z analiz szeregów czasowych notyfikacji potok zakażonych dzików z Białorusi nie ustał. Należy jednak zwrócić uwagę, że redukcja populacji dzików w zachodniej Polsce potencjalnie może zmniejszyć ryzyko introdukcji i odsunąć w czasie endemizacji choroby zwłaszcza w tzw. „wielkopolskim świńskim dołku”, ale nie są nam znane żadne krajowe analizy na ten temat. Zgodnie z naszymi analizami odpowiedź układu jest nieliniowa i jedynie radykalna redukcja populacji, przy zachowaniu założeń bioasekuracji zwłaszcza w chlewniach, realnie może zmniejszyć prawdopodobieństwo introdukcji choroby. Należy zwrócić uwagę, że ani z naszych analiz ani obserwacji historycznych w Europie, redukcja populacji dzików na terenie endemicznym, nie wpływa na dalsze rozprzestrzeniania się choroby. Jedynie zmniejszenie liczebności osobników w watahach może realnie wpłynąć na rozwój epidemii w obszarach już endemicznych (jak większość Polski wschodniej).

A sytuacja jest poważna, bo ednamizacja ASF-może spowodować zamieszki na niespotykaną w III RP skalę. Dlaczego? A to że np. na Ukraina chronicznie dotkniętej epizootią ASF zmniejszyło się pogłowie trzody chlewnej z około 8 mln przed introdukcją ASF do 3 mln w roku 2018 i dalej spada. Na obszarze endemicznym w Polsce (do czerwca 2017) 90% farm (około 30 000) zaprzestało działalności nie bezpośrednio przez ASF (zanotowano jedynie około 100 ognisk), ale ze względu brak możliwości do zastosowanie się do ustawowych norm bioasekuracji. A teraz przechodzimy do sedna sprawy – czyli działania rządu i podległym mu instytucji. Otóż przez 4 lata nie zrobiono w tej sprawie praktycznie nic. Naszym szczęściem w tej sytuacji jest obecność w Unii Europejskiej, bo cała analiza ryzyka i oparte na dowodach działania mitygacyjnie bazuje niemal wyłącznie na badaniach zespołów zagranicznych, w tym Polaków afiliowanych zagranicą. Ani NCN ani NCBiR ani Ministerstwo Rolnictwa/ Środowiska nie zaproponowało żadnego realnego do wykonania naboru do wykonania analiz naukowych, zwłaszcza że Inspekcja Weterynaryjna czy Instytut Weterynarii nie wyrabiają się (bo nie są w stanie) z narzuconych im obowiązków. Mamy rok podwójnie wyborczy i nagle na szybko zaplanowano redukcję pogłowia (nota bene pierwotnie miało to byś 210 tyś osobników w sezonie 2018/2019) czyli mniej niż w latach ubiegłych. Zaprzyjaźnione koło łowieckie w obrębie południowym województwa dolnośląskiego otrzymało instrukcje zgodnie z planem, więc przynajmniej w naszym obszarze NIC SIĘ ZMIENIŁO w kwestii liczby osobników do odstrzału. Nie znamy pełnego planu rządu, ale forma protestu środowisk ekologicznych (abstrahując od jej celowości) wydaje się być nieadekwatna do rzeczywistych instrukcji przynajmniej dla Dolnego Śląska. Ponadto okres luty-marzec to minimum zakażalności, więc wydaję się to optymalnym oknem czasowym na redukcję populacji. Z drugiej strony środowisko hodowców dyskredytuje (słusznie) dotychczasowe działania rządu czekając na realne działania jak również służb weterynaryjnych i instytucji naukowych (już częściowo bezpodstawnie). I znowu wchodzimy w politykę, gdyż rolnicy indywidualni (którzy po wielu latach w końcu się jednoczą i mówią jednym głosem blokując starą metodą drogi) to potencjalny elektorat PIS-u. Zalecenia bioasekuracji (skąd inąd najskuteczniejszej strategii walki z ASF) najbardziej uderzają w drobnych hodowców, gdy producenci na skalę przemysłową (kapitał zagraniczny) z łatwością dostosują się do nowych wymagań.

Podsumowując premier Morawiecki i prezes Kaczyński zostali postawieni w trudnej sytuacji. Latem nastąpi sezonowe przyśpieszenie propagacji ASF i być może od reakcji rządu mogą się ważyć przyszłe wybory.

Operacja „Berlin” pochód ASF na zachód

Analizując rozprzestzenianie się Afrykańskiego Pomoru Świń w Europie nie mogę powstrzymać się od porównania z II Wojną Światową (na podstawie opracowań Królewskiego Instytutu Weterynarii Zjednoczonego Królestwa):

Aktualny pomór ASF pochodzi z Kaukazu (ok 2009), ale do 2013 roku ograrnął całą europejską Rosję i potem rozprzestrzeniał się dalej na zachód. Mamy Front „Białoruski” (scieżka przez północną Polskę) i Front „Ukraiński” (ścieżka przez przez Rumunię i Czechy).

Nawet genetycznie/przestrzennie/czasowo te 2 scieżki dają się rozróżnić metodami klasteryzacji.