Pierwszy hit muzyczny wygenerowany przez AI

Wracając pociągiem z Warszawy – kilkakrotnie wyświetlał mi ten sam numer w jakimiś slajdami:

https://music.youtube.com/watch?v=uUz-leZGPIE&si=7DWZlocxWzzkIlYq 

 w wykonaniu enigmatycznej grupy „Ejaje”. W opisie podany rok powstania: 1981.

„Chamska-z ewidentnymi artefaktami” wygenerowana grafika AI jako wizualizacja utworu na YouTube

Emocje i zaskoczenie (analiza muzyczna)

Z początku sądziłem, że to kolejny zrecyklowany przebój sprzed lat; melodia brzmiała znajomo, ale w refrenie coś zgrzytało z moją pamięcią. „Skąd ja to znam?” – myślałem, aż w końcu poszperałem w Internecie.

Już po pierwszych taktach linii basowej zorientowałem się, że to jakiś porządny remiks (jako były basista zdecydowanie uważam, że w czasie stanu wojennego uzyskanie takiej barwy było niemożliwe). Utwór nigdy wcześniej nie istniał w takiej formie – powstał w silnikach sztucznej inteligencji, które nakarmiły się hitem z lat 90 był popularnym na weselnych, być może zadaną stylistyką polskiej nowej generacji przełomu lat 70 i 80 i wypluły świeżutką, wpadającą w ucho hybrydę. Nawet nazwa zespołu – Ejaje – to fonetyczna wariacja na temat skrótu „AI”, jakby sama maszyna mrugała do słuchaczy, że stoi tu­-tuż za kulisami.

I bardzo mi się ten utwór podoba w tej wersji. Zaskakująco gładkie przejścia, nostalgiczny sznyt i refren, który idealnie trafia w pamięć słuchową (jako cover oryginału). To nowa-stara wersja – dokładnie taka, jaka powinna zabrzmieć w 2025 r., żeby rozkręcić serduszka w rytmie algorytmu. Specyficzne zaciąganie naśladujące odtwarzanie na urządzeniach analogowych dodaje smaku (najbardziej to słychać w solówce fletu, który dodatkowo delikatnie fałszuje). Słuchając dokładnie i przyglądając się każdej sekcji z osobna ma się uczucie świetnego doboru „instrumentów” i głosu, ale wersji bardzo naturalnej (błędy są nie w rytmice tylko modulowanych głównym i harmonikach. Czyli utwór jest gratką dla konesera i zwykłego słuchacza, co jest rzadkością. Jeśli to dopiero początek ery „AI-polo”, to zacznie się dziać w świadku producentów (miksowanie z AI), czy nawet samych muzyków.

Analiza prawna

Piosenka „Tak kocha się tylko w filmach – Ejaje 1981” to idealny przypadek testowy dla aktualnych dylematów prawa autorskiego – co budzi wątpliwości co do jego przyszłości (o czym na końcu). Mamy tu do czynienia z hybrydą, w której:

  • tekst został zaczerpnięty (w całości) z wcześniejszego utworu – grupy Domino, więc wiadomo gdzie tantiemy za to muszą iść
  • melodia jest stylizowana na estetykę lat 70./80 (zaczerpnięte dane do modelu z realnych utworów), z widocznymi zmianami w tempie, tonacji i przebiegu nutowym do utworu bazowego;
  • instrumentacja i wykonanie są w pełni wygenerowane przez sztuczną inteligencję;
  • autor ludzki (Balti390) nie wiadomo jaka pełnił rolę kuratora – wyboru stylu, inspiracji i publikacji, czy ustawiając parametry miksował i miał decydujący wpływ na ostateczny efekt.

Analiza społeczno-technologiczna

A teraz analiza nowego (przynajmniej w Polsce) zjawiska, który wygenerował w niecałe 3 tygodnie od wrzucenia w Inernet, już ponad 3 miliony odtworzeń na różnych platformach i tysiące komentarzy (i tu je postaram się opracować). Powstały już wersje stylizowane na analogowe (m.in. z wytłumionym basem), hardcore, karaoke itp. 

Jako, że sztuczna inteligencja (od kilku lat) i algorytmy (od kilkudziesięciu lat) już nagrywa (tworzy) kompozycje to jednak do tej pory była to dziedzina niszowa. Muzyka programowa/algorytmiczna miała swoich wielbicieli i liderów opinii, ale nawet dla zwykłych słuchaczy szkół muzycznych i środowiska muzyków i muzykologów, to tylko jedna z wielu ciekawostek. To co teraz widzimy to game changer,  chyba ze względy na  perfekcyjnie skrojoną znajomość – model generatywny miksuje to, co statystycznie działało w tysiącach hitów. Dodatkowe mechanizmy:

  • Efekt halo nowinki – świadomość, że to AI, dodaje egzotyki, zwiększa ciekawość i udostępnienia.
  • Demokratyzacja produkcji – bariera „studio + wytwórnia” znika. Odbiorcy kibicują twórcy-amatorowi (Balti390), bo sam mógłby być jednym z nich (zwłaszcza, że lecą kolejne wersje).
  • Nostalgia – wersja brzmieniowo nowoczesna przy zachowaniu pamięci młodości boomersów.
  • Paradox disco polo – z jednej strony muzyka chodnikowa czyli disco polo jest przez elity kulturowe traktowane jako kicz, z drugiej strony prawie całe społeczeństwa zna teksty. Tu tekst disco polo w oprawie z muzyki z kręgu kultury wyższej okazuje się, że jest sprawniejszy. 

Analiza tematyczna dyskursu komentarzy na Youtube w interpretacją

1. „Przecież to leciało na weselu!” – czyli złudzenie pamięci u starszych słuchaczy

W dziesiątkach komentarzy przewija się to samo zdziwienie: „Rocznik ’81, pamiętam koncert w Jarocinie!”, „Mam ten numer jeszcze na kasecie po rodzicach”. Wystarczyło, że algorytm podrzucił im znajomy schemat akordów i kilka słów o miłości na życie, a mózg sam „dopisał” resztę wspomnień. Psychologia zna to jako efekt fałszywej pamięci (ang. false memory): kiedy bodziec brzmi wystarczająco znajomo, wypełniamy luki własną biografią. Nostalgia w służbie algorytmu – starsi odbiorcy dostają dokładnie taki lejtmotyw, jaki siedział im w głowie od lat, tylko w stereo-HD. Łatwiej uwierzyć, że to zapomniana perełka niż przyznać, że stworzył ją kod.

2. Młodzi wiedzą, że to fejk – i świetnie się bawią

Drugi biegun to TikTok-owa młodzież, która z premedytacją odgrywa rolę „pamiętających”. Komentarze w stylu „Pierwszy taniec dziadków do tego hitu!” czy „Też byłem na ich koncercie w ’83” są czystym memem.  Ironiczne „pamiętam” to prank na starszych, gra z formatem „story-time”. To Humor zdystansowany – świadome kłamstewko, by sprawdzić, kto się złapie.

3. „Nie obchodzi mnie, że to sztuczne – brzmi świetnie”

Najciekawsze, że pod linijką „( Piosenka wykonana za pomocą AI)” nie znajdziemy fali oburzenia. Wręcz odwrotnie. Dominują reakcje estetyczne: „Orgazm dla uszu”, „Chce się słuchać non-stop”. Tylko garstka pisze, że to „przerażające”, większość uważa AI za narzędzie – jak syntezator w latach 80. Utwór jest „fałszywy” muzycznie, a mimo to odbiorcy deklarują głębsze emocje niż przy współczesnym, „ludzkim” popie. AI stworzyło coś, co brzmi bardziej prawdziwie niż oryginały.

Jaka przyszłość?

Chaos po „Tak kocha się tylko w filmach – Ejaje 1981” pokazuje, że w erze generatywnej muzyki liczy się nie to, czy coś jest prawdziwe, lecz jak dobrze rezonuje z naszymi wspomnieniami – prawdziwymi lub wyobrażonymi. Jeśli melodia  trafia w serce, metadane przestają mieć znaczenie. Póki co inne utwory od tego samego autora czy wcześniejsze wytwory sztucznej inteligenci sporo odbiegają od potencjału opisywanego tu i czas pokaże, czy to “One Hit Wonder”, czy nowy trend. Póki co radiostacje nie podchwyciły tematu, moze że względu na brak pewnych regulacji w sprawie praw autorskich… A może to być hit lata 2025. Użytkownicy sami domagali się dodania tego utworu do Spotify i iTunes.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *