Raport Ziarno niezgody: analiza protestów rolniczych, przygotowany przez Instytut Finansów Publicznych, stanowi (prawie) kompleksową analizę problematyki protestów rolniczych w Polsce, koncentrując się na ich przyczynach, skutkach, a także możliwych rozwiązaniach. Kluczową kwestią, na które zwraca słusznie uwagę raport, jest kwestia cen produktów roślinnych. Analiza wykazuje, że ceny produktów rolnych w Polsce są bardziej zależne od sytuacji na rynkach światowych niż od importu z Ukrainy. Nadprodukcja zbóż w Polsce i na świecie obniża ceny, co ma zasadniczy wpływ na sytuację producentów roślinnych w całej UE.

Nie sposób się nie zgodzić z koniecznością rozwiązania zidentyfikowanych problemów polskiego rolnictwa, takich jak rozdrobnienie agrarne i produkcyjne, przez integrację pionową i poziomą, modernizację i inwestycje w nowoczesne technologie.
Raport przedstawia rekomendacje skierowane do decydentów politycznych i rolników, w tym m.in. analizę skutków potencjalnego embarga, wsparcie w poszukiwaniu nowych rynków zbytu, promowanie integracji w rolnictwie oraz inwestycje w infrastrukturę transportową i logistyczną.
Zespół pod przewodnictwem IFP (w tym w zespole jest pracownik IRWiR prof. Kalinowski) zupełnie pominął w swoim raporcie kwestie związane z ograniczeniem w produkcji zwierzęcej, dobrostanem zwierząt, bioasekuracją, wpływu pestycydów na zapylacze czy zdrowie konsumentów, wpływu renaturalizacji i ugorowania na bioróżnorodność, czy marżowości pośredników i odbiorców żywności, mimo iż również te tematy rolnicy poruszają w swoim dyskursie. Tak samo pominięto rolę handlu z Rosją oraz wpływu obcych wywiadów na polaryzację wieś-wieś i wieś-miasto.
Autorzy piszą: “Puzzli składających się na sytuację ekonomiczną rolników jest znacznie więcej niż, wskazano w opracowaniu, jednak te, które przedstawiliśmy, można uznać za kluczowe.” Postaram się wyjaśnić, czemu wybór tematów w analizowanym opracowaniu nie odpowiada logice protestów, a jedynie wizji jak tworzona jest agenda setting problemu od strony makroekonomicznej.
Empiryczna analiza materiału z mediów tradycyjnych w języku polskim, flamandzkim i niemieckim z 2024 wskazuje na słabszą reprezentację tematów poważnych jak kwestia dobrostanu zwierząt, czy zagrożeń związanych z bezpieczeństwem żywnościowym oraz żywności a głównie skupianie się na kwestiach ekonomicznych (czyli np. dopłatach i subsydia) i logistyce (m.in. informacje o problemach z transportem z powodu blokad dróg np. pseudoafera z zablokowaną karetką wielomilionowe generującą zasięgi). Przykładowo w niemieckich mediach tradycyjnych o profilu nierolniczym, mniej niż 5% tekstów zawiera jakiekolwiek frazy związane produkcją zwierzęcą, gdy w dyskursie profesjonalnym na mediach społecznościowych jest to powyżej 20%.
W związku z tym żaden z głównych istotnych osi protestów nie został zaadresowany:
- protesty 2024 są inne niż poprzednie gdyż społeczeństwa je popierają w związku z odczuwalnymi z kosztami ekotransformacji
- zastosowano cancel culture w mediach wysoko-zasięgowych wobec protestów i poszczególnych tematów
- konflikt między różnymi grupami interesu może być rozgrywany i podgrzewany przez obce wywiady i na pożytek polityki wewnętrznej
- ograniczenia w krajowej produkcji zwierzęcej to dużo większy problem niż obecny import ukraińskich produktów roślinnych.
Warto podkreślić, fakt iż raport jest przygotowany rzetelnie oraz poprawnie merytorycznie i od strony formalnie jedynie można się przyczepić do braku krytyki jakości i selektywności źródeł danych.
Autorzy zaznaczyli “Nieprawdziwe jest także przekonanie, że część zboża importowana jest z Ukrainy poprzez inne kraje, takie jak Litwa.”
Należy zaznaczyć, że skala zjawiska jest nieistotna dla sytuacji krajowej podaży, ale jednak zdanie jest logicznie fałszywe. Minister Kołodziejczak potwierdził (22.02.2024), iż w wyniku kontroli są potwierdzone przypadki reeksportu w których ten sam TIR ze zbożem “ukraińskim” wracał ze zbożem już “litewskim” (CMRy Polska-Litwa/Litwa-Polska na tych samych kontrahentów). W przypadku gdy zboże zostało przeładowane i wymieszane np. również z rosyjskim importowanym z portów bałtyckich, trudniej jest ustalić skalę zjawiska, gdyż jest to nielegalne. Mówimy o kraju, w którym wymyślono tzw. oscylatory import/eksport i budowano fortuny na znacznie prostszych mechanizmach arbitrażu, a WPR wytworzyła klasę spekulantów dobrze operujących w szarej strefie optymalizujących rentę polityczną.
Z prostej analizy zliczenia wagonów (dzienna liczba transportów przemnożona przez typowy tonaż) ze zbożem i roślinami oleistymi przez polsko-ukraińską granicę przed i po wprowadzenia embarga (250*100+265*100)*65 wynika, do Polski trafiło między 3 a 4 mln ton w roku 2024.
Autorzy zaliczyli tylko legalnie zaimportowane złoże (do Polski) i sformułowali tezę: “Warto zauważyć, że w 2023 r. do Polski importowano 1 mln ton zbóż z Ukrainy, co przy krajowej produkcji na poziomie 35,2 mln ton nie może być czynnikiem znacząco wpływającym na spadek cen.”
Czy znając skalę zjawiska “gubienia się zboża” w Polsce można stwierdzić z czystym sumieniem, że to tylko 1 mln?
Zwłaszcza, że w drugiej połowie 2022 oficjalnie celem tranzytu przez Polskę przejechało ponad 4 mln ton z czego…legalnie zostało (choć w dużej mierze nielegalnie pod kątem ostatecznego przeznaczenia) w Polsce prawie 3,5 mln ton. W 2023 takie oczywiste “chamskie” spekulacje nie były już możliwe, ale znając pomysłowość polskich przedsiębiorców uważam, że ufność w dane rejestrowane i używanie ich do argumentacji z pominięciem niepewności pomiarowej jest nienaukowa.
W określeniu sytuacji ogólnoeuropejskiej w tabeli 1. autorzy nie przeprowadzili własnej kwerendy, a jedynie skorzystali z notatek prasowych i w związku z tym spłaszczyli tematykę protestów do tego jak kreują ją dziennikarze/władze a nie dlaczego protestują rolnicy. Na podstawie metody naukowej (monitoring mediów tradycyjnych i mediów społecznościowych) trochę inaczej to się prasuje: Grecja, Hiszpania – problemy z wznowieniem produkcji po klęskach klimatycznych, Kraje bałtyckie – import z Rosji (tak, dla tych co nie wiedzą m.in. produkty spożywcze, czy nawozy są wyłączone z unijnych sankcji), Beneluks – ograniczenia hodowli, Francja – zakaz stosowania pestycydów (co ważne jest to jedyny kraj, w którym rolnicy jawnie występują przeciw innym rolnikom z UE oraz protesty są nadwyraz brutalne), Niemcy – ogólny spadek dochodowości wielu branż, Kraje Europy środkowo-wschodniej – import z Ukrainy.
Raport pomija kwestie jak profilaktykę i metafilaktykę z wykorzystaniem środków przeciwdrobonoustrojowych w hodowli i uprawie. Np. przedłużenie tzw. karencji ilościowej (zobowiązania na redukcję całkowitej ilości środków ochrony roślin) czy szczegółowej (odebrani zezwoleń na konkretne pestycydy) może być też w interesie lobbystów (koncernów je produkujących lub sprzedających licencje) z Niemiec (3 największych producentów pestycydów na świecie pochodzi z obszarów niemieckojęzycznych a największym światowym producentem leków weterynaryjnych są Niemcy), Hiszpanii i Francji. Autorzy nie podjęli wątku występowania w prawie 1/3 próbek zboża z Ukrainy chloropiryfosu (zakazanego w UE).
Najcenniejsze w Polsce ze względu na eksport (liczone w pozycji Polski na arenie międzynarodowej a nie obrotem) są 1) branże drobiarska (jesteśmy towarowo zdecydowanym liderem w Europie), 2) przetwórstwo rybne (szerzej akwakultura) oraz 3) branża futrzarsko-skórzana czy 4) produkcja karm mięsnych oraz 5) mleczarstwo (jedyny wymiar wymieniony w raporcie), 6) owoce twarde (jedyny nie zwierzęcy tzw. “Hit eksportowy”). Autorzy nie podjęli wątku oszukiwania polskich producentów roślinnych przez (pseudo)-ekspertów jesienią 2022, że mimo zażegnania kryzysu głodowego, należy zboże przetrzymywać, generując ogromne problemy polskich hodowców nie mających czym skarmiać swoje zwierzęta.
Jedyny szerzej pojęty temat zwierzęcy w raporcie dotyczy trzody chlewnej. Niestety w wyniku endemii ASF na terenach tradycyjnie związanych z produkcją wieprzowiny, nie są możliwe duże wzrosty w tym zakresie (mimo iż słusznie zauważono potrzebę dążenia do samowystarczalności).

Podsumowując, raport Ziarno niezgody oferuje dogłębną analizę wyzwań, przed którymi stoi polskie rolnictwo, ale nie ukazuje złożoności problematyki protestów rolniczych. Mimo wszystko jest to jedno z niewielu opracowań merytorycznych, przynajmniej w jednym wymiarze (ekonomicznym) dobrze opisującym problem.
Mam poczucie, że obszar protestów jest dosyć słabo zbadany w Polsce (w sensie jest dużo badań pokrewnych, ale rzadko na samych protestach się skupiających), bo rolnictwo wypadło z orbity zainteresowań młodych naukowców, a państwo raczej nie wspiera badań z wykorzystaniem nowoczesnych technik (jak analiza dyskursu internetowego z wykorzystaniem technik sztucznej inteligencji) jak to ma miejsce i innych bardziej popularnych obszarach socjologii (np. ruchy prawicowe czy aborcja), czy biologii (np. ochrona przyrody). Autorzy proponują racjonalne i przemyślane podejścia modernizację sektora rolnego oraz adaptację do zmieniających się warunków rynkowych i ekologicznych, jednak nie mają żadnych realnych propozycji nakierowanych na rozwiązanie konfliktów, gdyż wychodzą z założenia, iż głównym triggerem protestów są czynniki o podłożu ekonomicznym (bo tak było do tej pory za socjologami wsi Gorlachem i Forysiem), ale ten protest jest inny.
